- Boję się... - cichy szept przedarł się przez natłok jego chaotycznych myśli.
Oddychał płytko podczas, gdy jego ciało panicznie drżało. Nie potrafił znieść towarzyszącego
mu uczucia bezsilności. Paraliżowało go
całego, odbierając zdolność trzeźwego myślenia. Prawdopodobnie w tej sytuacji osiągnięcie
stanu przytomnego umysłu było niemożliwe. Musiałby być szaleńcem, by nie dać
się wciągnąć w naturalną reakcję swojego organizmu na wydarzenie, którego niemal
był świadkiem. – Bill…
- Wenn
nichts mehr geht, werd ich ein Engel
sein - für dich allein… Und dir in jeder dunklen nacht erschein und dann
fliegen wir weit weg von hier… wir werden uns nie mehr verliehr'n* – zanucił cichutko, kołysząc delikatnie ciało dziewczyny w
swoich ramionach.
Patrzył przed siebie, dokładnie w miejsce, gdzie siedział jego brat, a po
jego policzkach nieustannie staczały się ciężkie krople łez. Piekły jego skórę
tak niemiłosiernie, że miał wrażenie, jakby miały za chwilę ją wypalić. - Denk nur an mich und
du siehst den Engel der neben dir fliegt… - Kolejne słowa piosenki wypłynęły z
jego ust, dokładnie w momencie, gdy czekoladowe spojrzenie Toma uniosło się ku
górze. Wciąż siedział na podłodze, pod ścianą. Kilka metrów od nich. Jego ubranie
oraz dłonie, nadal były splamione krwią. To pierwszy raz w życiu, gdy Bill pragnął,
aby jego bliźniak zniknął. Nie całkowicie z życia, ale z tego miejsca. Chciał
jedynie, aby go tu w ogóle nie było. By to wszystko się nigdy nie wydarzyło. Cały
czas miał nadzieję, że to tylko jeden z tych koszmarnych snów i za chwilę się
obudzi… lecz gdy tylko spoglądał w dół, widział
ją. Była tak bardzo realna. Fizyczna. Prawdziwa. Ściskał ją w swoich ramionach
od kilkunastu minut tak mocno, że nie czuł już własnych rąk. Bał się patrzeć na
jej twarz, spojrzeć w oczy. Bał się ujrzeć w nich, jak uchodzi z niej życie. Wiedział,
że umiera. Że za kilka chwil, jej serce przestanie bić. Odejdzie na zawsze i to
on będzie jej pośrednikiem między życiem a śmiercią. Nie chciał nim być, ale
nie potrafił jednocześnie jej teraz opuścić. Czuł się odpowiedzialny, był jej
to winien. Choć w żaden sposób już nigdy
nie będzie w stanie odkupić swoich win. Swoich…
a przede wszystkim swojego brata.
Kolejne spojrzenie w jego kierunku. I kolejne rozczarowanie, że wciąż go tam
widział. Miał ochotę kazać mu stąd odejść, uciec. Chciał go chronić pomimo tego,
co zrobił. Bo przecież był jego starszym, ukochanym bratem. Jego całym życiem. Pragnął znów móc
dostrzec w jego oczach dawny blask, zamiast tej przerażającej pustki. Nie mógł
znieść bólu, który rozdzierał jego serce i duszę na drobne kawałki, z sekundy na
sekundę coraz bardziej.
Z jednej strony bezbronna istota umierająca na jego rękach a z drugiej
człowiek, za którego sam oddałby życie. I nie było tu żadnego wyboru. Nie było
żadnych opcji, rozwiązań, wielu
możliwości. Właśnie to było tym najgorszym, bo nie mógł zrobić nic. Nie był w stanie uratować już żadnego z
nich.
To jej krew była na dłoniach jego jedynego brata.
Choć nie patrzył na nią prawie wcale, odczuł boleśnie moment, w którym wydała
ostatnie tchnienie. Nigdy w życiu nie czuł nic gorszego i nic bardziej
bolesnego.
Zacisnął mocno powieki, słysząc głośne wycie syren dochodzące zza grubych
ścian budynku.
To koniec.
Nie ruszył się z miejsca nawet o milimetr, kiedy zarówno sanitariusze, jak
i policjanci wtargnęli do pomieszczenia. Kołysał się wraz z ciałem dziewczyny i
za nic w świecie nie chciał ani jej puścić ani otworzyć oczu. Bo przecież
wiedział co zobaczy. A czy zniósłby tej nocy jeszcze więcej bólu?
Musiał.
Słyszę, jak wybija rytm dramatycznej
melodii błagającej o krzyk.
Co to ma w ogóle być. Nie no, a to niby ja mam drastyczne wizje. Szok szok szok. Mega mi się podoba. Na telefonie nie mogę się zalogować, ale to ja, Feeling.
OdpowiedzUsuńPs bardziej mi żal Billa niż Toma. Pierwszy raz w życiu.
Teoretycznie nie czytam opowiadań. Praktycznie - jak widać - zdarzają się jednak wyjątki, potwierdzające tę regułę. Szkoda, że tak krótko... Nie wiem, co to za maniera w ogóle wśród autorów fanfiction i wśród wszystkich innych również, pisania prologów, które się kończą nim się jeszcze na dobre zaczną. I poza tym, że szlag mnie trafia od koloru tła i czcionki, które mi się zlewają... i od niewyjustowanego do obu tekstu, niezmiernie mnie zaciekawiłaś. Tylko co z tego, skoro tu tak mało do czytania?
OdpowiedzUsuńOch, a ja tak chciałam choć raz zrobić inaczej i nie wyjustować tekstu, ale go wyśrodkować... tak artystycznie :D Myślałam, że prologi właśnie powinny być krótkie... taka ich rola, by zaintrygować i zachęcić czytelnika do pozostania na dłużej ;) Cieszę się, że mimo tych wszystkich rozpraszających Cię rzeczy, jednak dotrwałaś do końca. Mam nadzieję, że Twoje zainteresowanie nie zmaleje z pojawieniem się kolejnych odcinków, ale mogę zapewnić, że do czytania będzie już dużo więcej ;))
UsuńWiesz? Różnica między powieścią internetową - zwaną dalej opowiadaniem - a powieścią drukowaną jest taka, że nawet jeśli w tej drukowanej prolog będzie jednozdaniowy, to potem zazwyczaj jest 250 stron do przeczytania od razu ;)) I swoją drogą... wiesz, że nie masz tu zbyt wielu rozpraszaczy? Póki co nic nie wyłapałam, ale zobaczymy jak pójdzie dalej...
UsuńNo tak, fakt. Niemniej, ja dalej uważam, że prolog powinien być krótki. Osobiście nie lubię, gdy są zbyt długie...
UsuńObym nie zepsuła i Cię tym nie zniechęciła ;)
Wow! - tylko tyle przychodzi mi teraz do głowy.
OdpowiedzUsuńChcę poznać tę historię. Nie żartuj nawet, że zaintrygowałaś czytelników prologiem, by nigdy nie odpowiedzieć kolejnymi rozdziałami na pytanie "Co się, do cholery, stało?".
Pierwszy rozdział się tworzy, spokojnie ;) Może kiedyś uda mi się odpowiedzieć na wszystkie nurtujące Was pytania :D
UsuńKa... ja... O Jezu, nie wiem co napisać.
OdpowiedzUsuńTo było niesamowite. Zaparło mi dech, odebrało mi sens do napisania czegokolwiek. Mogłabym opisać wszystko, po kolei. Każde uczucie towarzyszące mi przy czytaniu każdego zdania. Ale po co? Po co się rozdrabniać? Wiesz dobrze, że jesteś cholernie dobra w tym co robisz i wszystko co wychodzi spod Twoich palców jest dopracowane w każdym detalu. Każde słowo, każda osoba, każda sytuacja nie są przypadkowe, są przemyślane.
Tylko tyle na chwilę obecną jestem w stanie Ci napisać. Być może za mało, być może bez żadnego sensu... Przepraszam.
Dziękuje za ten prolog. Mam nadzieję, że doczekam się rozdziału pierwszego. Pozdrawiam ;*
Dziękuję. Nie ma większej nagrody za to co tworzę, niż takie emocje u czytelnika. <3
UsuńMoja pierwsza myśl, to taka co tam się stało, co oni zrobili. Nie wiem co pisać, ale zaciekawiłaś mnie (kurczę, jak zawsze xD). Nie mogę się doczekać pierwszego odcinka, mam nadzieję, że dowiemy się co zaszło. I przerażenie odczuwałam razem z Billem, więc (znów) chapeau bas dla Twojego kunsztu opisywania emocji ;d
OdpowiedzUsuńQB